Produkcja ruszyła (bardzo wciągająca).
Musiałam rozłożyć ją na raty z powodu małej ilości miseczek.
Chociaż w szkole rzeźba w glinie nie była mi bliska to dzisiaj
bardzo mi się podoba babranie się w błotku.
Może kilkunastoletnia przerwa dobrze zrobiła?
Odbijanie i wycinanie kształtów jest bardzo proste,
przy najbliższej okazji pokaże to krok po kroku.
Teraz już wszystko jest wypalone i czeka na malowanie.
Część jest zrobiona na zamówienie (czyli już nie moja) resztę
pomaluje akrylami.
Dla małej i dużej córy. Dla syna musiałabym zrobić herb barcelony.
Piękne te gliniane liście i serca :) Szkoda, że nie umiem takich robić... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFantastyczne prace, ilez to uroku miec takie ozdoby i ilez frajdy je tworzyc....ja na razie zakochałam się w masie modelarskiej i wciagnęłam dziecko:)
OdpowiedzUsuń